Pławanice Kamień - Ruch Izbica 4:0 (1:0)
Bramki: Krop 1', T.Bochen 48', Ciejak 83', Filipczuk 88'
Pławanice: Dmuch - R.Bochen, Hawryluk, Omelko, Ciejak, Petruk, Filipczuk, T.Bochen, Krop (84' Ożóg), Brykalski (85' Wiśniewski), Stocki (78' Janas).
Ruch: Marek - Łukaszczuk, Pawelec, Kita, Nizioł, Kister, Iracki (64' Ożga), Wójciuk, Łata, Orkiszewski (46' Horecki), Gałka.
Żółte kartki: R.Bochen, Brykalski, Petruk
Sędziowali: Mielniczuk, Michalski, Skiba
więcej w dalszej części newsa.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy. Już w pierwszej minucie podopieczni nieobecnego w tym spotkaniu trenera Lepionki wyszli na prowadzenie. Po błyskawicznej kontrze i wywalczonym rzucie rożnym szóstą bramkę w sezonie zdobył Przemysław Krop, najskuteczniejszy strzelec Pławek. Po udanym początku meczu dość licznie zgromadzeni kibice zapewne z niecierpliwością oczekiwali kolejnych trafień. Niestety, z każdą minutą gra traciła na tempie a sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Gospodarze mimo niewielkiej inicjatywy nie potrafili zdobyć drugiej bramki, która wprowadziłaby nieco spokoju w grze. Ruch od samego początku meczu prezentował się delikatnie mówiąc mizernie. Szarpane akcje gości i strzały z dystansu nie mogły zagrozić świetnie dysponowanemu w tym meczu Grzegorzowi Dmuchowi. Do przerwy rezultat nie uległ zmianie i gospodarze schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
Początek drugiej połowy to znów błyskawiczny cios Pławanic. W 48 minucie najpewniej w polu karnym zachował się Tomasz Bochen, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Druga stracona bramka mocno podłamała zespół Ruchu, w którego składzie brakowała najskuteczniejszego zawodnika Grzegorza Rycyka, który jest filarem drużyny. Z każdą sekundą co raz bardziej uwidaczniała się dominacja piłkarzy z Pławanic. Błyskotliwe ataki oraz niebezpieczne uderzenia z dystansu dawały nadzieję, że wynik meczu jest jeszcze otwarty i gospodarze będą chcieli powiększyć swoją przewagę. Sztuka ta udała się Piotrowi Ciejakowi, który po jednym z ofensywnych wejść w pole karne przeciwnika uderzył tak pewnie, że interweniujący bramkarz mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem. Po tej bramce gospodarze nadal nacierali, przeprowadzając błyskawiczne akcje obok zdecydowanie zrezygnowanych zawodników Ruchu. Niespełna 5 minut po trzeciej bramce, składną akcję w polu karnym Izbiczan wykończył Filipczuk, ustalając końcowy wynik meczu na 4:0. W ostatnich sekundach spotkania, szansę na podwyższenie wyniku miał jeszcze Konrad Omelko, jednak jego potężne uderzenie z około 30 m bramkarz gości zdołał sparować na rzut rożny.